niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział II - Świadomość



Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowo :D 
Publikuję kolejny rozdział, w którym nadejdzie pierwsza konfrontacja Hermiony i Severusa. Mam nadzieję, że kanon nie całkiem umarł w butach i coś z postaci zostało.
Enjoy!


II


Miał szczerą nadzieję, że chociaż dzisiaj, tego cholernego, pieprzonego dnia, kiedy Potter został zmieciony z powierzchni ziemi, co oznaczało, że siedemnaście lat jego starań poszło na marne oraz kiedy Dumbledore po prostu sobie zniknął, Lucjusz daruje mu jakiekolwiek przyjemności i pozwoli położyć się po prostu spać.  A potem  popełnić samobójstwo, bo chyba nic innego już mu nie zostało - nie miał ochotę na Czarną Służbę do końca swoich dni.
W uszach wciąż huczały mu zdania wypowiedziane przez Albusa, kiedy dzień wcześniej kazał mu przysiąc, że zrobi wszystko, aby panna Granger, Weasley i Potter przeżyli i mogli wypełnić swoją misję. Zabawne. Potter nie żył od jakichś dziesięciu godzin. Granger zniknęła w tym samym czasie (choć krążyły plotki, że została zabrana na tryumfujący Sabat Śmierciożerców, który odbywał się kilka pięter niżej), a Weasley był tak przydatny, jak stara dziurawa skarpeta w mroźny dzień. Naprawdę, pozostało mu już tylko samobójstwo.
Jego prośby najwyraźniej jednak nie zostały wysłuchane, bo kiedy zmęczony życiem wszedł  wreszcie do swojego pokoju przydzielonego mu w rezydencji Malfoyów, ujrzał swojego przyjaciela siedzącego w jednym z foteli. Na jego widok uśmiechnął się przebiegle i wstał szybko, co Severus odczytał jako odpowiedź potwierdzającą jego obawy. Nie mógł jednak dać po sobie niczego poznać.
- Co cię tu sprowadza w tę radosną noc? – spytał cicho, zdejmując płaszcz i wieszając go na haku.
- Mam dla ciebie… specjalną nagrodę – powiedział tajemniczo Malfoy, na co Severusowi zrobiło się niedobrze. – Czarny Pan pozwolił nam się nieco zabawić…
- Co to za niespodzianka, Lucjuszu? – odezwał się cicho, starając się wyglądać na chociaż umiarkowanie zainteresowanego. – Jestem zmęczony. Sam wiesz, że to był bardzo, bardzo wyczerpujący dzień…
- Ale jaki szczęśliwy! Zobaczysz, że nie będziesz żałował. Sam chętnie zatopiłbym w niej… hm, zęby, gdyby Narcyza nie pilnowała mnie tak gorliwie. W każdym razie, szczęśliwego świętowania, przyjacielu! – powiedział i nie dał nawet Snape’owi dojść do słowa, kiedy na odchodnym jeszcze zawołał - Niech żyje Czarny Pan!
Kiedy drzwi zatrzasnęły się za oddanym sługą czerwonoślepiego idioty, Severus zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, gdzie podziała się tym razem jego nagroda. Kilka razy w przeszłości zdarzało się już, że Lucjusz przyprowadzał mniej lub bardziej atrakcyjną kobietę do jego komnat (czasami po to, żeby mu się przypodobać), a Severus za każdym razem był tak samo zły. Choć teraz był już tą farsą wręcz znudzony. Znów będzie musiał modyfikować pamięć nieszczęsnej kobiety, tak, aby śmierciożercy byli pewni po śladach jakie stworzył różdżką, że ją zgwałcił – skrzywił się na samą myśl. Dzisiaj jednak po prostu chciał pójść spać. Nie miał najmniejszej ochoty znów grzebać w pamięci tej dziewczyny i tworzyć fałszywe ślady zbrodni…
Jego uszu doszedł jednak odgłos wody lejącej się obficie z kranu z pomieszczenia obok. Podszedł do niewielkich drzwi i przyłożył do nich ucho. Nie było słychać nic, oprócz szumu, żadnych oznak życia. Zaniepokojony, machnięciem ręki odbezpieczył zamek i wszedł do pomieszczenia.
Nie wierzył własnym oczom. Dziewczyna, która siedziała oparta o ścianę, była łudząco podobna do Granger. Zaraz, zaraz… O, cholera!
Podszedł do niej ostrożnie się przybliżając – dobrze wiedział z doświadczenia, jak reagują kobiety, które Lucjusz tutaj zaciągał.
Starając się modulować swój głos, kiedy miał już pewność, że te kasztanowe skołtunione  loki należą do niej i powiedział cicho:
- Cii, już dobrze. Panno Granger, nie musisz się bać.
Dziewczyna spojrzała na niego swoimi dużymi oczami pełnymi łez i poczuł się, jakby rzeczywiście był odpowiedzialny za cały ten ból. Która to już kobieta musiała go przeżywać? I tak miała szczęście, że trafiła do niego. Gdyby dostał ją dla przykładu Goyle, zbyt dużo mogło by z niej nie zostać…
Odegnał te ponure myśli i spojrzał jej w oczy, żeby nie miała wątpliwości co do szczerości jego słów.
- Nic ci nie grozi. Nie skrzywdzę cię.
Przeniósł wzrok na jej drżące ciało. Związane ręce oparła na kolanach, a nadgarstki były przetarte prawie do krwi. Miał ochotę przekląć kretyna, który to zrobił. Niby jak mogła stąd uciec? Była tak samo bezbronna, ze sznurem czy też bez niego.
Niestety, szorstka lina wyglądała całkiem niewinnie przy jej poszarpanym ubraniu. W pewnym momencie w nozdrza Severusa uderzyła charakterystyczna woń amoniaku, na co ledwo opanował wzdrygnięcie, a dziewczyna zarumieniła się jak piwonia. Machnął różdżką, którą wyjął z kieszeni i pozbawił ją krępujących lin oraz usunął kałużę na podłodze. Chwycił ją pod pachami, na co z początku protestowała, ale uspokoił ją tym samym, cichym głosem co wcześniej. Położył ją w wannie i zatkał korek. Na tym jego możliwości się skończyły. Nie mógł przecież zerwać z niej szat i obmyć. A tego na pewno bardzo teraz potrzebowała. W tej chwili jednak siedziała skulona w wannie i wpatrywała się w niego bojaźliwie. Westchnął ciężko i kucnął tak, by mogła popatrzeć mu ponownie prosto w oczy.
- Nic się nie dzieje. Jesteś bezpieczna. Teraz możesz się umyć, a ja sobie stąd pójdę. Nikt ci nic nie zrobi – mówił powoli i spokojnie, mając świadomość, że prawdopodobnie nigdy nie słyszała takiego tonu jego głosu. W szkole nie zwykł go używać, ponieważ nie było ku temu żadnego powodu. Przydawał się tylko przy kontakcie z rannymi, bądź z kobietami zaciąganymi siłą do Malfoy Manor. Teraz miał przed sobą taką właśnie przestraszoną kobietę, która najpewniej boi się, że zostanie ofiarą gwałtu. Że on ją zgwałci…
Potrząsnął głową i odegnał ponure myśli.
- Możesz się teraz umyć. Możesz zrobić tutaj, co chcesz. Wszystko zależy od ciebie - zakończył cichym szeptem, po czym wstał i wyszedł z łazienki, mając nadzieję, że psychika tej dziewczyny nie została nieodwracalnie uszkodzona.
~***~
Hermiona siedziała odrętwiała w wannie. Dalej nie wierzyła w to, co się stało. Czy to naprawdę był Snape? Jej nauczyciel, który znał ją od tak dawna? A może ktoś chciał sobie zrobić z niej żarty i się za niego przebrał? Miał taki inny głos… Nie wrzeszczał, nie syczał. Mówił spokojnie. Jakim by jednak nauczycielem nie był, to poniekąd stanowił pewną ostoję bezpieczeństwa. Był wrednym, ale jednak wciąż Opiekunem jednego z domów. I jakie teraz to miało za znaczenie, że był to Dom Węża? Ach, ile ona by dała, żeby to był naprawdę Snape. Nigdy by nie przypuszczała, że jego widok mógłby tak bardzo ją ucieszyć.
W końcu nauczyciel nie mógł jej zrobić krzywdy, prawda? Może i był surowy, złośliwy i niemiły. Ale jej nie skrzywdzi.
Z tą nieco weselszą myślą zaczęła zsuwać z ramion pobrudzony i poszarpany podkoszulek, który jeszcze dziś rano był biały i czysty, wcześniej rozpinając swoją ciepłą bluzę. W końcu usunęła całą garderobę i została tylko w majtkach. Ich wolała nie zdejmować. Po prostu lepiej się z nimi czuła.
Powoli zaczęła obmywać obolałe ciało, z którego zszedł brud i krew, jeszcze z pola bitwy… Odkryła, że została ugodzona jakimś zaklęciem tnącym w łydkę. Syknęła, gdy dotknęła palcem zranienia, po czym skierowała ranę pod wodę, aby ją chociaż trochę oczyścić.
Nie chciała sięgać po nic, co należało do właściciela tego domu, tak więc nie użyła żadnego mydła. Wyszorowała się porządnie samą wodą i wyszła z wanny, czując się o wiele bardziej przytomnie. Strach i napięcie nieco zeszło z jej sztywnego ciała, które zaczynało się odrobinę rozluźniać. Spojrzała na podłogę, gdzie rzuciła brudne szaty. Nigdy w życiu już ich nie ubierze. Tylko w takim razie co ma założyć?
Kiedy jednak spoglądnęła na kafelki, rumieniec ponownie pokrył jej twarz. Sama nie mogła uwierzyć, że się… posikała. Czy naprawdę była wciąż tą samą osobą, która stała wytrwale i dzielnie u boku swoich przyjaciół? Harry… - wspomnienia zaczęły napływać do jej umysłu wartkim potokiem, ale w ostatniej chwili udało jej się je zablokować. Nie, to na pewno nieprawda. Może jej się to przyśniło. Harry żyje, tak. Harry żyje i zwycięży to zło, które każe jej się bać…
Chwyciła obszerny, kremowy ręcznik który wisiał na jednym z wieszaków i owinęła się nim szczelnie, a kolejny narzuciła sobie na ramiona tak, aby ukryć jak najwięcej ciała. Tłumiąc poczucie wstydu, odetchnęła głębiej i z powracającym lękiem otworzyła drzwi. A co, jeśli ten Snape wcale nie okaże się być tym prawdziwym Snape'm?
~***~
Gdy tylko zostawił ją samą w łazience (co, nie ukrywał, zrobił ze sporą obawą), zaczął szukać w swoich podręcznych zbiorach maści na jej obtarcia. Wolał nie używać zaklęć w tym pomieszczeniu, które mogłyby być potem wyłapane przez Lucjusza. Udało mu się w końcu znaleźć odpowiedni słoiczek i położył go obok szafki nocnej. Nie wiedział, co teraz z nią i ze sobą zrobić. Zazwyczaj usypiał kobiety, a w nocy tworzył fałszywe ślady na ich ciele, by potem przed wypuszczeniem ich, znów je usunąć. Nie mógł tego jednak zrobić Granger. Powinien z nią porozmawiać. Nie tylko przeżyła kilkanaście godzin w ciemnym i chłodnym pomieszczeniu bez picia, jedzenia i łazienki, ale przede wszystkim poniosła straty psychiczne (naprawdę próbował zrozumieć, że utrata Pottera może być dla kogoś wewnętrzną stratą).
Nie zdecydował jeszcze, jak z nią postąpić, kiedy usłyszał otwieranie się zamka w drzwiach łazienki i jego oczom ukazała się o wiele żywsza i zdrowiej wyglądająca kobieta, niż ta którą zastał jeszcze pół godziny wcześniej. Nie zdążyła nawet otworzyć ust, kiedy rozległo się głośne burczenie. Dziewczyna ponownie się zarumieniła i jeszcze ciaśniej opatuliła ręcznikami. Zdał sobie sprawę, że właśnie wgapia się w jej półnagie ciało, a przynajmniej tak mogłaby to odebrać. Chciał sprawdzić, czy nie odniosła żadnych ran, ale o to będzie musiał ją w takim razie po prostu spytać.
- Wejdź jeszcze na chwilę do łazienki, to poproszę skrzata o jedzenie – zakomunikował, a ona oblizała machinalnie usta i ponownie zniknęła za białymi drzwiami. – Czekaj! – powiedział, przypominając sobie, że powinien jej dać coś do ubrania. Dziewczyna wyjrzała niepewnie zza drzwi, a Severus zaczął ściągać swoje obszerne szaty, by wreszcie zdjąć koszulę i ponownie przywlec się w czerń. Chwycił materiał i przelewitował do dziewczyny, która bez słowa chwyciła go i weszła do łazienki.
Kiedy weszła kilka minut później, tym razem ubrana w jego koszulę, która dzięki jej niewielkiemu wzrostowi sięgała prawie do połowy ud, na stoliku parowała gorąca potrawa. Hermiona zapomniała o całym świecie i dosłownie rzuciła się do talerza. Po niecałych pięciu minutach talerz był pusty i prawie wylizany do czysta.
- Jeśli chcesz, mogę poprosić skrzaty o jeszcze jedną porcję.
Hermiona Granger pokiwała jednak przecząco głową i ponownie się zarumieniła. Popatrzył na nią i zrobiło mu się jej żal. Widok człowieka w takiej nędzy i wygłodzeniu zawsze wywoływał w nim dziwne, ponure uczucia.
- Musimy porozmawiać – powiedział tylko i wskazał ręką na dwa fotele, które stały nieopodal, zaraz obok palącego płonącego kominka.
~***~
Kiedy zajmowała swój fotel, na usta cisnęło jej się mnóstwo pytań. Teraz, kiedy zjadła i poczuła się w miarę bezpiecznie, wróciło jej nieco życia, ale wraz z nim zaczęły cisnąć się jej na myśl przykre wspomnienia. Chciała wierzyć, że są tylko kłamstwem i oszustwem, jednak trzeźwiejący umysł próbował uświadomić jej, jak bardzo naiwna jest w swoich nadziejach. Zaczekała, aż Snape usiądzie obok niej, ale kiedy już to zrobił, uświadomiła sobie, że głos utknął jej w gardle. Nie potrafiła nic powiedzieć. Chyba to wyczuł, bo odezwał się pierwszy.
- Wiesz, gdzie jesteś, prawda? – spytał dosyć łagodnie, a ona pokiwała potakująco głową. 
- A czy… ktoś cię… dotykał, zanim zostałaś tu przyprowadzona? – skrzywił się ledwo zauważalnie, zadając to pytanie. Hermiona za to skuliła się bardziej w fotelu, ale pokiwała przecząco.
- To… dobrze – w jego głosie słychać było wyraźną ulgę. -  Na razie zostaniesz tutaj ze mną, chociaż nie wiem, ile to będzie trwało…
Mistrze Eliksirów patrzył na swoją byłą uczennicę z przygnębieniem. Jakie były szanse, że stąd wyjdzie żywa? Znikome. Czarny Pan z pewnością nie będzie żałował szlamy swoim zasłużonym podnóżkom, a dobrze wiedział, że na taką delikatną dziewczynę będzie sporo chętnych… Wzdrygnął się od środka, zdając sobie sprawę, że dziewczyna albo skończy martwa, albo sponiewierana do reszty tak bardzo, że będzie marzyła o śmierci. A on nie będzie mógł nic z tym zrobić. Jej ratunkiem mogłaby być tylko ucieczka, jednak nawet idiota nie porwałby się na uciekanie z bardzo dobrze zabezpieczonego Malfoy Manor, szczególnie bez różdżki. Granger idiotką nie była i dobrze o tym wiedział.
Spojrzał na nią i zdał sobie sprawę, że zostało jej najprawdopodobniej kilkanaście, może kilkadziesiąt godzin, które dane jest jej spędzić akurat w jego towarzystwie. Dosyć marne pożegnanie ze światem.
Westchnął i wyciągnął rękę w stronę łóżka, mrucząc „Accio”. Kiedy szklany słoik wylądował w jego otwartej dłoni, odwrócił się w jej stronę. Miała zawieszony na nim, nieszczęśliwy wzrok. Zrobiło mu się jakoś tak ciężko od tego wszechogarniającego smutku. Odkręcił słoiczek, po czym chwycił jej nadgarstek, pytając ją spojrzeniem o pozwolenie. Hermiona pokiwała tylko głową i przybliżyła rękę w jego stronę. Po chwili poczuła przyjemny chłód na przetarciach, a szczupłe palce nauczyciela kreśliły delikatne kręgi na jej poranionych dłoniach. Zrobiło jej się tak przyjemnie i było tak inne od wszystkiego, czego doznała w tym przerażającym miejscu, że aż miała ochotę przymknąć oczy. W dodatku dawało taką ulgę…
Wkrótce pochwycił drugą dłoń i również skroplił leczniczym eliksirem. Gdy skończył, Hermiona cofnęła rękę i przyjrzała się całkowicie wyleczonej skórze. Wyszeptała zachrypniętym głosem:
- Dziękuję.
Snape kiwnął tylko głową, ciesząc się w duchu, że wydusiła z siebie cokolwiek, po czym zakręcił słoik i odłożył go na bok.
- Czy jest coś, co chciałabyś wiedzieć? – zapytał po chwili, bacznie jej się przyglądając. – A może jesteś ranna?
Hermiona odruchowo potrząsnęła głową, ale zaraz przypomniała sobie o ranie na łydce. Spojrzała na swoją odkrytą nogę, a Snape podążył za nią wzrokiem. Zarumieniła się dziko,  przypominając sobie kolejny raz, że siedzi przed nim prawie naga.
- Ktoś mi to zrobił… - wskazała na spore zniekształcenie skóry, która wszędzie indziej wyglądała wyjątkowo gładko – w czasie bitwy...
- Miałaś szczęście, że tylko tyle – skwitował po obejrzeniu rany. Wyciągnął różdżkę i przybliżył ją do zranionej skóry, lekko się pochylając. W tym momencie był bardzo blisko Hermiony, która wstrzymała oddech na ten kontakt. Nie wiedziała jeszcze, co do końca myśleć o jego obecności, ale powoli coraz bardziej mu ufała. Nawet w pewnym sensie cieszyła się, że przy niej był…
Mamrotał cicho jakieś zaklęcia uzdrawiające, których Hermiona nigdy nie słyszała, albo była zbyt oszołomiona, aby je rozpoznać.
W końcu odsunął się i wyprostował, patrząc jej badawczo w oczy. Miała wrażenie, że cały czas sprawdza, czy wszystko z nią w porządku. Chciała mu dać znać, że dobrze się czuje. Wiedziała jednak, że jej byłego profesora bardzo trudno było oszukać. Czuła się fatalnie. Nie miała pojęcia, co ją czeka jutro – nawet nie wiedziała, czy będzie dla niej jakieś jutro…
Żeby jednak sprawę ruszyć z miejsca, musiała się wreszcie odezwać. Przez kilka minut zmagań ze sobą, udało jej się wreszcie wykrztusić:
- Co z Harrym? – wprawdzie miała zadać zupełnie inne pytanie, ale to samo cisnęło jej się na usta. Zobaczyła, że twarz profesora powoli zamienia się w maskę. To nie mogło wróżyć niczego dobrego…
Ku przerażeniu Hermiony Snape tylko pokiwał głową, ale nawet na nią nie spojrzał.
- Przykro mi, panno Granger.
W tym momencie Hermiona nie wytrzymała. Cała hamowana rozpacz, ból, strach i kłujące uczucie straty zalało ją wielka falą i nie potrafiła wyjść już na powierzchnię. Poczuła, że zaczyna się dusić. Nie umiała, pierwszy raz w życiu nie zapanowała nad ogarniającą ją histerią. Wkrótce łzy zamazały jej twarz, a ona sama zsunęła się z fotela. Chciała umrzeć. To wszystko przez nią! Nic nie zrobiła, żeby go uratować! Stała tylko, sparaliżowana spojrzeniem Voldemorta…
W wyobraźni widziała obraz zielonego promienia przeszywającego pierś Harry’ego, znów i znów… Czuła, jakby sama oberwała avadą kedavrą. Bardzo tego w tym momencie chciała. Przyłożyła zaciśnięte pięści do zapłakanej twarzy.
Po chwili poczuła, jak czyjeś dłonie odrywają jej własne, a potem biorą ją na ręce i niosą. Odruchowo wtuliła się w źródło ciepła i uczepiła się mężczyzny niczym drobna małpka.
Severus doszedł z nią do łóżka, na którym delikatnie ją położył. Hermiona ponownie się skuliła na środku pościeli i otoczyła szczelnie rękami. Powinien się spodziewać takiej reakcji, ale i tak zaczynało go to przerastać. A już Granger przerosło na pewno.
Z westchnieniem usiadł na skraju łóżka i nieco poluzował szaty. Pstryknął palcem i połowa świec zgasła, a pozostałe rzucały wciąż nikłe światło na pokój. Severus nie wiedział, co powinien zrobić. Zostawianie jej samej było ryzykowne z dwóch powodów. Po pierwsze, mogła coś sobie zrobić. Po drugie, gdyby wszedł tutaj Lucjusz, a jego nie było…  Wolał sobie nie wyobrażać, jak Malfoy wyładowuje swój gniew na dziewczynie.
Tak więc nie pozostało mu nic innego, jak zostać przy niej. Dziewczyna z pewnością potrzebowała snu. Przeżyła zapewne najgorszy dzień swojego życia. Sam zresztą ukradłby kilka godzin błogiej nieświadomości…
Severus obserwował bezradnie, jak jej płacz przeradza się w końcu w ciche kwilenie. Westchnął cicho i nie wiedząc co robić, oparł dłoń na jej plecach.
- Powinnaś pójść spać.
Dziewczyna podniosła błyszczące od łez oczy.
- Boję się.
- Nic ci się nie stanie – powiedział gładko, choć sam nie wierzył w prawdziwość tych słów. Jak długo jeszcze będzie bezpieczna? Tego nie wiedział. Tej nocy jednak będzie mógł być przy niej. – No już, idź spać.
Ręką zaczął odgarniać kołdrę, a dziewczyna powoli wpełzła pod nią i oparła głowę na jasnej poduszce, a jej jeszcze trochę mokre loki rozsypały się wokół. Severusa uścisnęło coś w środku na ten widok. Mimo całego bólu, który emanował z każdej komórki, włosa czy ruchu jej ciała, wyglądała na swój sposób pięknie. Merlinie, Snape, mówisz tak o dziewczynie, której przyszłość jest mniej więcej tak pewna jak to, że Potter zmartwychwstanie. Powstrzymaj się.
Zastanawiał się, jak się ułożyć na łóżku, kiedy dziewczyna szepnęła:
- Śpij blisko mnie.
Severus skrępował się jeszcze bardziej, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, Panno Granger.
 Dziewczyna jednak nieustępowała i wpatrywała się w niego z błaganiem.
- Proszę. Nie dam rady zasnąć… sama.
Severus Snape wiedział aż za dużo o zasypianiu w samotności, po przeżyciu czegoś traumatycznego. Z biegiem lat przyzwyczaił się do tego, że jego łóżko było zawsze zimne zarówno, kiedy zasypiał jak i gdy się budził. Poczuł się jednak odpowiedzialny za Hermionę Granger, mimo tych wszystkich momentów w przeszłości, kiedy go irytowała, kiedy stała murem za swoim (martwym już) przyjacielem i kiedy wymądrzała się na jego lekcjach. Teraz wydało mu się to wszystko takie… błahe. W tej chwili nie patrzył na nią w kategorii uczennicy. Na zadawany kobietom ból zawsze reagował dosyć mocno (a przynajmniej w ogóle reagował, a w jego przypadku to już coś znaczyło). Od zawsze okazywał im należny szacunek, a odkąd umarła jego matka, to uczucie spotęgowało się kilkukrotnie. Dlatego ciężko mu było być obecnym przy zbiorowych torturach kobiet bądź właśnie przy takim świętowaniu, jakie z pewnością odbywało się teraz w całej rezydencji.
Nigdy jednak nie mógł im pomóc. Zawsze stał bezradnie z boku, albo sam wykonywał zachcianki Czarnego Pana, bądź był zmuszony odpowiadać na niektóre wyzwania śmieriożerców w obecności Lorda. Po raz pierwszy tej nocy widział, że kobieta go potrzebuje i może jej przynieść choć niewielką ulgę w cierpieniu, którego doznała i które z pewnością jeszcze dla niej w najbliższym czasie nadejdzie.
Te myśli oraz jej błagający, wilgotny wzrok dziewczyny zmusiły go do podjęcia decyzji. Kiwnął wreszcie głową i zaczął zdejmować z siebie obszerne czarne szaty, kiedy uświadomił sobie, że oddał jej swoją koszulę. Z nagim, szczupłym torsem i ciągle w swoich czarnych spodniach, spróbował podnieść się ostrożnie z łóżka, żeby znaleźć coś do narzucenia, jednak Hermiona Granger chwyciła go za ramię i pociągnęła w swoją stronę. Wypuścił głośno powietrze, ale uległ z niewiadomych przyczyn jej dotykowi. Wkrótce leżał już obok niej i zaklinał sam siebie, bo w takim otoczeniu na pewno nie uda mu się zasnąć. Jedyne, o czym myślał, to o dziewczynie która ufnie wtulała się w jego pierś, a nagą skórę łaskotały przyjemnie włosy, co wywoływało ciarki na całym ciele. Wciąż nie wiedział, jak się ułożyć, żeby nie odsuwać się, ale też nie być aż tak bardzo blisko, jednak dziewczyna zdecydowała sama za niego. Objęła go jeszcze mocniej, nie dając możliwości odsunięcia się nawet ani o milimetr. Słyszał jeszcze co jakiś czas, jak pociąga cicho nosem.
Ukołysany jej równomiernym, cichym oddechem, subtelnym zapachem jej włosów i przyjemnym uczuciem bycia tak blisko kobiety, Severus Snape udał się do krainy Morfeusza razem z Hermioną Granger na swoim ramieniu.

25 komentarzy:

  1. O cho...nie wiem co powiedzieć. Rozdział Genialny, fakt kanon trochę zbłądził, ale niema się czemu dziwić...
    Czekam na kolejną notkę niecierpliwością
    Pozdro i weny
    POISON

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko, bo bardzo jestem ciekawa co dalej :) Ciekawi mnie też, ile wyjdzie Ci z tego rozdziałów - oby jak najwięcej. Jak zwykle pozdrawiam i życzę weny!
    Venetiia - Vioricca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Muszę przyznać, że jest dość szybki rozwój akcji, jeśli chodzi o wątek miłosny, ale myślę że to nawet dobrze ;) Hermiona zaskoczyła mnie, prosząc Snape'a , żeby spał blisko niej ;D Czekam na następną notkę i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!
    Też chcę tak pisać! xd
    Z niecierpliwością czekam na więcej rozdziałów ;D
    Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na odc 6 pt,, Może się uda'' na http://zycie-po-zyciu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!

    Nigdy nie byłam fanką spółki Snape&Granger, ale po przeczytaniu jednego rozdziału muszę powiedzieć, że mnie wciągnęła Twoja historia ^^
    Przepraszam, że wcześniej tutaj nie dotarłam, ale zawirowania na uczelni i te różne nieprzyjemne sprawy. Ale jestem i cofam się do samego początku, ponieważ przeczytałam tylko tę jedną notkę.
    Twój Snape jest trochę zimny i cyniczny, jak to dobrze, że nie odbiegasz z jego charakterkiem ^^
    Zauważyłam, że masz wspaniały pomysł na to opowiadanie, liczę na to, że dociągniesz je do końca ;D

    Pozdrawiam serdecznie, dodaję do siebie do linków i zapraszam do mnie na nowy rozdział!
    Julia Jul

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział :) http://sevmionelove.blogspot.com/2013/02/rozdzia-34.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz spam, ale mam gotowy rozdział 35 na który Cię zapraszam.
      http://sevmionelove.blogspot.com/2013/02/rozdzia-35.html

      Usuń
  9. Hej, nominowalam Cie do Liebster Award, wiec jesli mialabys czas i ochote to wiecej informacji znajdziesz na moim blogu.

    www.historia-hermiony.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy początek, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;)
    A tak na marginesie - dzisiaj założyłam bloga o Dramione, mam nadzieję, że wpadniesz. ;)
    http://forevertogetherhgdm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;) Piszesz świetnie, rozdział bardzo mi się spodobał. Dodaję blog do obserwowanych :) Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    sevmione-prawdziwa-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, piszę z christelowej-graficiarni. Czy Twoje zamówienie jest nadal aktualne? Czekam na odpowiedź do wtorku.

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój szablon został wykonany!
    christelowa-graficiarnia

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty szablon!
    Super piszesz! też piszę o sevmione ^^
    och, kochana rozdział mnie wciągnął. Świetnie napisany! Czekam na kolejny rozdział.
    Informuj mnie tu jak byś mogła :):
    http://nienawisc-w-milosc.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam za SPAM, ale nie widzę odpowiedniej do tego zakładki.


    Serdecznie zapraszam na nowo powstałe STOWARZYSZENIE SEVMIONE , które gromadzi różnorakie historie o Hermionie Granger i Severusie Snapie, ich autorów, a także czytelników. Może właśnie w Stowarzyszeniu Sevmione znajdziesz swoich przyszłych czytelników, albo blog, który Cię zaciekawi?
    Wejdź i sam się przekonaj!

    STOWARZYSZENIE SEVMIONE

    OdpowiedzUsuń
  17. Serdecznie zapraszam na moje nowe opowiadanie Potterowskie - Sevmione.
    Lordzio Voldzio i Śmierciojadki wąchają kwiatki od spodu a w świecie czarodziejskim na reszcie panuje wymarzony spokój. Jest świeżo po wojnie a nasi bohaterowie spędzają zasłużone wakacje w Norze. Czy jest coś, co może zakłócić panującą harmonię? Albo w stanie rozdzielić zakochanych w sobie po uszy Hermionę i Rona, bądź Harry'ego i Ginny? Dowiesz się w tym opowiadaniu pt,,Opowieści z Hogwartu: nietoperz,czarownica i czarna magia".
    http://sevmiones-story.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz świetny styl, naprawdę! Sama nie przepadam za tym pairingiem, ale cudownie to wszystko opisujesz, naprawdę, życzę weny i dalszego kontynuowania bloga, bo na pewno jest warto :)
    Dodaję cię do listy czytelniczej na moim blogu :3
    http://www.ginny--draco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj!

    Wpadłam sobie przez przypadek na twojego bloga i czuję się wniebowzięta!
    Piszesz cudownie. Zauważyłam, co prawda, że Snape'owi brakuje jego codziennej ironii, nie jest do końca kanoniczny, ale w sumie nie każde opowiadanie musi takie być. Poza tym, przy takim parringu, jakim jest moje ukochane Sevmione, ciężko jest zachować kanon. No, ale cóż.

    Naprawdę bardzo, bardzo mi się podobało. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i dodaję cię d listy obserwowanych ;)

    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam na swojego bloga z miniaturkami:
    http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Jej, świetnie opisane ! szkoda, że nie skończyłaś, tak bardzo chciałam czytać dalej ;c mam nadzieję, że może nie skończyłaś tego i jeszcze coś napiszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże, jaki smutny rozdział! I nie prawda! Kanon nie umarł. To, że Severus zachował się tak jak się zachował, nie oznacza wcale, że rozdział jest niekanonowy. Wiadomo, że Snape jest dobry i z pewnością nie jest zadowolony z tego co się wydarzyło. Wszelkie nadzieję na wygraną upadły i teraz cały czas musi grać tego złego. Znalazł Hermionę, swoją byłą uczennicę to chyba logiczne, że jej nie wykopał za drzwi, tylko pomógł.. pff!
    No już skończyłam xd
    Mówię jeszcze raz. Rozdział na prawdę genialny!
    Pozdrawiam i życzę Ci duuużo weny!

    hogwardzki-trojkat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. https://proces-fanfic.blogspot.com/?m=1

    Zapraszam na opowiadanie sevmione:)

    Stara Rickmanicka :)

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty